sobota, 26 września 2015

Był me­lan­cho­likiem i roz­koszo­wał się nieja­ko włas­nym smut­kiem jak czymś niez­na­nym, wyjątko­wym, wspaniałym.

  Umrę ci kiedyś.
  Oczy mi zamkniesz.
  I wtedy — swoje
  Smutne, zdziwione,
  Bardzo otworzysz.

Stiles Stilinski
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. Nie mogąc przybrać żadnego kształtu, osiada ciasno na dnie serca jak śnieg podczas bezwietrznej nocy.



Od osiemnastu lat wykorzystuje powietrze do celów zacnych lub nie. Jego anielskie imię – Serafin – trochę przeczy jego naturze. Często zdarza mu się kłamać, podsłuchiwać innych, łamać prawo.
Niegdyś roześmiany, sarkastyczny, dość pewny siebie chłopak. Jeszcze nie tak dawno grał wieczorami w gry Marvela, oglądał filmy science-fiction, spotykał się z przyjaciółmi.
Teraz powoli staje się swoim cieniem. Nogitsune go zniszczył.
Wmawia wszystkim, że jest dobrze. Że jego cienie pod oczami to wynik zbyt dużej ilości nauki, a nie nieprzespanych ze strachu nocy.
Po powrocie z Nowego Jorku - który okazał się naprawdę świetną drogą ucieczki - jego głównym zajęciem są wieczorne wycieczki do lasu, którego zaczął traktować jak swoją palarnie.




Album § Powiązania § NY § Wątki

Człowiek popełnia błędy, 
Powoli idzie na dno, 
Nie zdajesz sobie sprawy, 
że upaść jest tak łatwo 

-----
Karta jeszcze w  końcowych obróbkach.
FC: Dylan O'Brien
GG: 52216569
Kolor do watków: Violett

niedziela, 13 września 2015

Zielony jest dla rzeczy które rozumiem. Żółty dla "pracuję nad tym", a ... Czerwony oznacza, że nie mam bladego pojęcia. Przeważnie używam czerwonego

Malia Tate
Uczennica ostatniej klasy
Mieszka z ojcem na obrzeżach miasta
Kojotołak, który wciąż nie może wybaczyć przemiany

Potrafi nawrzeszczeć na chłopaka, który właśnie "wpadł jej w oko", bo jej przeszkodził. Nie lubi kiedy ktoś jej coś narzuca, coś karze i wymaga. Cały czas uczy się żyć w społeczeństwie. I póki co dość dobrze jej to wychodzi. Stara się. Chodzi z uśmiechem na ustach i z wysoko podniesioną głową. Jednak czasami, jak każdy, ma gorszy dzień. Wtedy lepiej do niej nie podchodzić...
Nie mówi o sobie, bo nie lubi. Woli posłuchać o innych, a potem przekazać ploty dalej. Jej życie w końcu nie jest tak interesujące jak mogłoby się to wydawać. Jest nudne jak flaki z olejem. Nie użala się nad sobą, bo nie ma aż tylu problemów. Nie śmieje się z byle czego, bo nie jest jedną z tych świrniętych wariatek. Nie chodzi na imprezy, bo nie lubi. Woli posiedzieć w domu i obejrzeć po raz enty ulubioną kreskówkę. Nie bierze narkotyków ani innych używek, bo nie chce mieć potem problemów. Nie świruje na mieście ze znajomymi, ponieważ najzwyczajniej w świecie nie ma na to czasu. 
Czas, który spędza w szkole głównie rozkłada pomiędzy znajomych, a chodzenie na nudne zajęcia, z których i tak nic nie rozumie. A jeśli rozumie, to cieszy się niczym mała dziewczynka. 
Rozmawia, śmieje się, poplotkuje, a w najlepszym wypadku po filtruje z jakimś przystojnym kolegą z rocznika. 

[Mało czasu, rzadkie odpisy. Witam pięknie i zapraszam do wątków i powiązań! :) Malia nie gryzie. Jedynie czasem powarczy. Ja natomiast nie robię ani jednego, ani drugiego :D Bawmy się dobrze! :)
Na zmieniających się gifach śliczna Shelley Hennig :) ]

wtorek, 8 września 2015

"You can’t walk the streets at night"



A O I   L O R E N S 
M O R S K I   K I T S U N E - 1 9 9 8 - P R Z E W O D N I C Z Ą C A -  
P Ó Ł   A M E R Y K A N KA  - P Ó Ł    J A P O N K A 


Będąc małą dziewczynką wierzyłaś że istnieją tylko dobrzy ludzie,że wszystkie złe istoty zwalcza twój bohater którego wówczas podziwiałaś - twój brat Tobias.Gdy wyprowadził się na drugi koniec kraju pierwszy raz odkryłaś swoją niesamowitą moc.Byłaś wtedy wściekła że cie zostawia i z każdej możliwej rzeczy buchnęła woda.Miałaś wtedy tylko sześć lat,zdecydowanie byłaś wtedy zbyt głupiutka by pojąć jak wielkie brzemię spoczęło na tobie.Od tamtego czasu ty miałaś chronić swojego bohatera który był najzwyklejszym na świecie człowiekiem,lecz nie dla ciebie.Gdy miałaś dziesięć lat wrócił do ciebie,na co ogromnie się ucieszyłaś i dzień później kazałaś mu przyjść po siebie na zajęcia baletu.Właśnie tego pamiętnego wieczoru zaatakowała was istota z rzędem ostrych jak brzytwa zębów.Na początku przeraziłaś się lecz następną myślą było że on przy tobie jest,że cie obroni.Potwór zaatakował najpierw ciebie,na co twój brat zareagował błyskawicznie.Rzucił się na Wendigo nie myśląc o konsekwencjach.Wtedy uwaga stwora przerzuciła się na Tobiasa.Powszechnie wiadomo że zwykły człowiek nie poradzi sobie z nadnaturalną istotą,wiec już po kilku minutach zęby przeciwnika znalazły się przy jego ramieniu.Krzyknęłaś wtedy,a twoje oczy zaczęły jaśnieć intensywnym odcieniem koloru niebieskiego.Z kolei twoje ciało otoczyła niebiesko-zielona aura przypominająca kształtem lisa.Z hydrantu wyskoczył strumień wody którym pchnęłaś w napastnika by odciągnąć go od brata.Następnie nie do końca świadomie chwyciłaś jedną z rurek leżących pod ścianą i zaczęłaś wykonywać  nią jakieś dziwne ruchy dotąd widziałaś tylko w filmach o sztukach walki.Gdy bestia leżała pod ścianą próbując ostatnimi siłami walczyć,wbiłaś przedmiot w jej brzuch powodując powolne wykrwawianie się.Stałaś tam i patrzałaś jak powoli traci życie.I nic nie zrobiłaś.Od tamtego czasu zaczęłaś patrzeć na siebie jak na potwora. 
__________________________________________________
Witamy się ślicznie z moim małym potworkiem.
Twarzyczki użyczyła Annasophia Robb.
Bardzo cieszyłybyśmy się z powiązań.

wtorek, 1 września 2015

"Show me a hero and i'll write you a tragedy"


SCOTT
vPełne imię: Scott McCallv
vRasa: Beta Prawdziwy Alfa
vPochodzenie: Beacon Hillsv
vRok urodzenia: 1997 (18 lat)v

Wizerunek; Tyler Posey
Kp może się zmieniać
Ja i Scott jesteśmy chętni do Powiązań i Wątków
Kolor na chacie Red

piątek, 28 sierpnia 2015

Run your mouth when I'm not around, it's easy to achieve.

Powiązania
Historia

Lucy BlaCKE||168cm wyrachowania||57kg czystego egoizmu||49cm czystego ognia piekielnego||2 wejścia do otchłani||18 lat zmian||Jaguarołak||Gdzieś w głębi stara Lucy siedzi zamknięta w najmroczniejszym zakątku umysłu i czeka na wybawienia||Oschła, ale po pewnym czasie otworzy się||Wolna? 



Miła, rudowłosa dziewczyna z sąsiedztwa. Z wiecznym uśmiechem na twarzy-07.06.2014


Ruda, wredna zołza. Nie patrzy na innych. Nie wiem jak można się takim stać w tak krótkim czasie. Pewnie bierze narkotyki.-27.08.2015

 Mam tylko osiemnaście lat, a zdążyłam przeżyć matkę i zostać stworzeniem, w które prawie nikt nie wierzy.  Byłam nastolatką pełną radości i chęci życia. Kto by pomyślał, że zmienię się w arogancką, wredną pewna siebie kobietą. Jedna noc zmieni moje życie już na zawsze. Jak co dzień szłam spokojnie do swojej przyjaciółki  Dominic. Jednak pora była późna i noc  nie do końca zwyczajna. Była Pełnia. Zmierzałam krótką alejką wzdłuż której rosły wysokie brzozy. Usłyszałam, jak coś szeleści i odwróciłam się badawczo. Gdy znów miałam zamiar iść przed siebie. Zobaczyłam męską twarz.  To był ostatni świadomy bodziec jaki do mnie doszedł. Potem już tylko pustka i ciemność, Nie widziałam, żadnych świateł, rajów i nic do tego podobnego. Tylko pustka. Następnego ranka obudziłam się pół naga w środku lasu. Na moim ciele było dużo krwi, ale żadnej rany. Zmarznięta szłam, przez ciemny las, ale coś podpowiadało mi kierunek. W końcu doszłam do skraju kniei. I usłyszałam samochód. Rozglądałam się dookoła, ale nic nie widziałam. Uznałam, że mi się przesłyszało i szłam wzdłuż drogi. po chwili dźwięk się nasilił, a samochód zatrzymał się koło mnie. Jakiś młody chłopak wyskoczył z auta i podał mi kurtkę. Był raczej młody, może miał jakieś osiemnaście lat.
-Jesteś Lucy? Głupio się pytam to oczywiste. Zawiozę cię do szpitala, chyba krwawisz.-mówił to tak lekko jakby takie widoki były dla niego codziennością i nie chodzi mi o nagość, ale fakt odnajdywania zakrwawionych ludzi na skraju lasu. 
- Nie nie trzeba, to nie moja krew. Chce do domu.-powiedziałam obojętnie, a mina chłopaka trochę zbladł-Skąd mnie znasz?-zapytałam wyrywając się z zamyślenia nad jego osobą.  
-Widziałem cię kiedyś w szkole, jak zaginęłaś wszyscy cię szukali. Iii... po dwóch dniach twojej nieobecności  na szczęśliwego znalazcę los wybrał mnie.  -uśmiechnął się krzywo i przechylił głowę na prawy bok. 
Dwa dni. Złapałam się za głowę puszczając kurtkę na ziemię, nie zdążyłam jej ubrać, bo natłok informacji mnie przytłoczył. Chłopak lekko speszony podał mi kurtkę i zaprosił do auta. Poprosiłam go by na razie nikogo jeszcze nie zawiadamiał o moim powrocie. Zawiózł mnie do domu i poczekał, aż wejdę do środka. Zapasowe klucze jak zawsze były w doniczce. Wzięłam prysznic i jak gdyby nigdy nic czekałam na swojego ojca czytając gazetę, w której znajdowały się moje zdjęcia i inne dziwne treści"Morderstwo",Podpalenie",Zaginął"i tak dalej.. Popijając gorącą herbatę próbowałam sobie przypomnieć cokolwiek z tych dwóch dni i rozmyślając co jeszcze zdarzy się w tym dziwnym mieście.
Wizerunek:Ann Deborah Woll
Wątki,powiązania wszystko


środa, 26 sierpnia 2015

Though my eyes could see I still was a blind man


JANES SOLBERG
32 LATA 
LEKARZ MEDYCYNY RATUNKOWEJ

/Życie prywatne? Co to takiego?/

SAMOOBRONA, ZDROWE ODŻYWIANIE, PACZKA MARLBORO I SZKOCKA WHISKEY 

/-Ej, Solberg, po co ci właściwie ten kurs samoobrony?/
/-Człowieku, mieszkamy w Beacon Hills!/

WYNAJMUJE NIEWIELKIE MIESZKANIE  W POBLIŻU SZPITALA, ROZWODNIK - EKSPERYMENTUJE



   - Więc twierdzi pan, panie Solberg, że ofiara sama uciekła? - Policjant nawet nie próbował udawać, że mu wierzy. Janes przybrał najbardziej profesjonalny wyraz twarzy, na jaki było go w tym momencie stać. Był już tym wszystkim zmęczony. 
   - Nie znajduję innego wytłumaczenia - powtórzył stoicko, po raz chyba setny w ciągu tego przesłuchania. Policjant uniósł niedowierzająco brew, spoglądając na swojego pomocnika, notującego coś zaciekle w notesie. Janes zmarszczył machinalnie czoło, usiłując przypomnieć sobie ich imiona.
   - Uściślijmy - zaakcentował finalnie gliniarz, łącząc dłonie w piramidkę. - Ofiara, u której stwierdzono śmierć kliniczną, spowodowaną ciężkim poturbowaniem przez duże zwierzę, prawdopodobnie wilka, opuściła szpital o własnych siłach? Szpital pełen personelu i pacjentów? - dodał powątpiewająco. Janes westchnął ze zniecierpliwieniem, zerkając na zegarek, który nosił po wewnętrznej stronie nadgarstka. 
   - I biorąc pod uwagę wszystkie wydarzenia, jakie miały ostatnio miejsce w Beacon Hills, akurat to pana najbardziej zdziwiło? - zapytał sarkastycznie. Pomocnik policjanta zamaskował śmiech kaszlnięciem. 
   - Często uciekają panu pacjenci z oddziału ratunkowego? - dopytał jeszcze gliniarz, kiedy Janes podniósł się z krzesła i skierował do wyjścia.
   - Tylko ci poturbowani przez duże zwierzęta - odpowiedział pół żartem pół serio, zatrzaskując za sobą drzwi. 

------
Wizerunek: Nikolaj Coster-Waldau 

piątek, 3 lipca 2015

Start the car, or I'm gonna rip your throat out. With my teeth.

D E R E K   H A L E

R A S A 
Alpha Omega
Poświęcił się, by ratować siostrę

W O L N Y
Biseksualny
Mnóstwo nieudanych związków

2 6   L A T
Zdecydowanie za dużo
Zarost dodaje mu lat


Idzie pewnym krokiem, jego mięśnie poruszają się z każdym jego ruchem. Wygląda zjawiskowo,  nie możesz powiedzieć,że nie. Unosi znacząco brew, spoglądając na Ciebie tymi swoimi zielonymi tęczówkami, a ty nie wiesz co powiedzieć. Derek to z pozoru ponury, tajemniczy gość. Stoi w cieniu, jego twarz nie wyraża emocji, a wzrok przeszywa na wskroś, paraliżując swym naturalnym magnetyzmem. W rzeczywistości jest wredny i arogancki, sarkazm można wyczuć w większości jego wypowiedzi. Nie odzywa się za dużo, zresztą wcale nie musi. Rodzina jest dla niego bardzo ważna, podobnie zresztą jak przyjaciele. Za bliską osobę bez wahania oddałby życie. Poświęcił swój status Alphy dla młodszej siostry, Cory. Jest raczej samotnikiem, który bardzo zmienił się przez te dwadzieścia sześć lat swojego życia.  Nadal szuka celu w swoim życiu, ale jest przekonany, że prędzej czy później go znajdzie. Jego przeszłość jest raczej skomplikowana, nie chciałby o niej mówić.



Dużo biega | Posługuje się bronią palną | Nikt nie wie, co robi, jak nikt nie patrzy

F a m i l y  •  R e l a t i o n s h i p s  •  T r i s k e l i o n

_____________________________________________
FC : Tyler Hoechlin
GG: 53257937
Kolor na chacie: blue

czwartek, 2 lipca 2015

I was looking for a breath of a life

For a little touch of heavenly light
But all the CHOIRS in my head sang NO



Rasa
Czymś jestem 
Banshee

Wolna
Nie bawi się w związki. Ona po prostu zaspokaja potrzeby
Skończyła z chłopcami i wilkołakami 
Szuka rozproszenia

Wiek
Osiemnastoletnia uczennica Beacon Hills
Zdecydowanie za mało lat jak na jej doświadczenie
09. 03. 1997

Wygląd
Kobieca, zgrabna, kształtna
Zielone oczy otoczone kaskadą czarnych rzęs
160 wzrostu. Stracone centymetry nadrabia charakterem
Pełne, kuszące usta z często widniejącą na nich czerwoną szminką


Nigdy nie jesteś sama. Nie jest ci to dane, bo co mogłoby się stać, gdyby ktoś choć na chwilę spuścił geniusza z oczu? Z nudów zrobiłabyś istną bombę chemiczną, zaczęłabyś porządkować swój pokój lub tworzyć chimery. Dlatego nawet jeśli masz wrażenie, że wreszcie możesz odetchnąć w samotności, wiedz, że ktoś cię obserwuje. I nie, nie mam na myśli licznych osób, które ciągle tracisz. Stiles wyjechał, tak jak Kira, Scott zajmuje się powinnościami prawdziwej Alfy, Isaac pogrążył się w żałobie, a Malia prawie codziennie zaczęła chadzać na przechadzki do lasu. Odsuwają się od ciebie. Zrywają niewidoczną między wami nić. Ale nie bój się. Masz coś czego inni nie mają. Nie cierpisz na samotność. Głosy. Dźwięki w twojej głowie niekiedy są cichym szeptem, mącąc ci w umyśle, a nieraz chcąc rozłupać ci czaszkę, wprawiają cię w krzyk. Wiesz, że to zwiastun śmierci, ale nic nie możesz na to zaradzić. Chcesz być bohaterem, ale nie potrafisz. Nie jeśli sama jesteś potworem. Kreaturą, która powinna dawno wyginąć. Myślałaś, że to tylko mit. Tak jak wilkołaki, kanimy i inne stwory. Jedno ugryzienie i już stałaś się zupełnie inną osobą. Przestałaś zgrywać Pannę Idealną, którą interesuje tylko moda. Nadal zostałaś jedną z najpopularniejszych dziewczyn w szkole, choć twoja naga wycieczka do lasu, o której nadal wszyscy plotują, nieco obniżyła twoją pozycję w rankingu. Nie poddajesz się. Zwycięstwo zawsze miałaś we krwi. Przestałaś udawać, pozwalając swojemu geniuszu wyjść na zewnątrz. Po tym co przeszłaś, myślisz, że jesteś gotowa na przyszłość. Czyżby to stanowiło wyzwanie? Poczekaj na kolejne kłody, które życie rzuci ci pod nogi i nie potknij się o jedną  nich, starając się ratować kolejne osoby.

LUSTRO | WIĘZI | SZEPTY

----------
FC: Holland Roden
Florence and The Machine - Brreath of Life
Kolor do wątków - GREEN
GG: 50964179

Obserwatorzy