wtorek, 1 września 2015

"Show me a hero and i'll write you a tragedy"


SCOTT
vPełne imię: Scott McCallv
vRasa: Beta Prawdziwy Alfa
vPochodzenie: Beacon Hillsv
vRok urodzenia: 1997 (18 lat)v

Wizerunek; Tyler Posey
Kp może się zmieniać
Ja i Scott jesteśmy chętni do Powiązań i Wątków
Kolor na chacie Red

3 komentarze:

  1. [Witaqm alfę zapraszam do wątku.]
    Lucy

    OdpowiedzUsuń
  2. [Wiam, witam nową postać c: Robi się nas coraz więcej. Oczywiście, zapraszam do wątkowania.]

    Janes

    OdpowiedzUsuń
  3. Głośna muzyka roznosiła się po całym domu, wprawiając jej ciało w drżenie. Nie był to żaden niezrozumiały jazgot, jak na tych wszystkich imprezach, właśnie rozbrzmiewała zwrotka remiksu "Hey Mama", która ostatnio weszła do osobistego rankingu ulubionych piosenek. Z głośników, znajdujących się przy stanowisku DJ, płynęły bity, a wszyscy ludzie podskakiwali, tańczyli albo stali przy barze. Lydia Martin nie stanowiła wyjątku. Kimże by była, gdyby nie przyszła na domówkę Annabelle Houdson, najpopularniejszej dziewczyny w Beacon Hills? Nawet nie sprzeczała się, że to jej przysługuje tytuł. Po jej nagiej wędrówce w lesie, jej popularność gwałtownie spadła. Czy jej to przeszkadzało? Póki miała nadal dobre kontakty z ludźmi z wyższych sfer, dostawała zaproszenia na wszelkie imprezy i czasem była traktowana jak modowe medium, nawet się tym nie kłopotała. Miała ważniejsze rzeczy na głowie. Jak żałoba. Jak studia. Jak p r z e t r w a n i e. Choć jej ruda czupryna w tej chwili była zakłopotana czymś innym. A raczej kimś. Seksowny blondyn na jedenastej, podpierający ścianę z kubkiem w ręku. Idealny cel na ten wieczór. Jedna noc bez zobowiązań. Nie miała czasu na związki, a raczej nie bawiła się w to od czasu, gdy jej pierwszy chłopak został chimerą, a drugi zmarł. Zaczęła przeciskać się przez ludzi. Mimo spryskania swojej skóry najlepszymi perfumami, prawie każdy cuchnął potem, włącznie z nią. Jej rude włosy, nieco skołtunione, okalały jej twarz z szafirowymi oczami, otoczonymi kaskadą czarnych rzęs. Nie spuszczała wzroku ze zdobyczy, on najwyraźniej też ją zauważył. - Cześć. Martin. Lydia Martin. - uśmiechnęła się delikatnie, a chłopak to odwzajemnił. - A więc... znasz organizatorkę..? - Z pozoru niewinnie zaczynająca się rozmowa, rozmowa potoczyła się w takim kierunku, że po chwili blondyn obdarowywał jej szyję namiętnymi pocałunkami, a Lydia odchylała głowę do tyłu, pozwalając mu na to. Wodziła ręką po jego torsie, a drugą zatopiła w jego kręconych włosach. Przywarła do ściany, czując jej chłód przez cieniutki t-shirt. Sama była cała rozgrzana, wręcz rozpalona, zwłaszcza, gdy Robb wodził dłońmi po jej ciele. Czuła się... błogo. Odciągnęła jego głowę, znajdując jego usta i muskając je delikatnie wargami, potem coraz bardziej żarliwie. Przymknęła powieki. Nagle usłyszała znany sygnał, który przebił się przez muzykę. Z niechęcią oderwała się od faceta, sięgając do telefonu. Kto do cholery mógłby jej właśnie teraz przeszkadzać? Włączyła wiadomości, szybko czytając sms od Scotta. Cholera. Nie pisałby do niej, gdyby nie było to naprawdę istotne. - Musze się zbierać. - rzuciła, przeczesując palcami włosy. Zauważyła zdziwione spojrzenie blondyna, na które tylko odwróciła się na pięcie i pognała do wyjścia. Zimny, nocny wiatr owiał jej nagrzaną skórę. Miała na sobie tylko cienki top na ramiączkach i spódnicę do kolan. nic tylko czekać na przeziębienie od takiej różnicy temperatur. Wyciągnęła kluczyki z kieszeni i znalazła swoje auto. Błyskawicznie szybko zaparkowała pod domem Scotta, zwłaszcza, że drogi o tej porze świeciły pustkami. Zauważyła ciemnowłosego, stojącego przy krzakach. - O co chodzi? - podeszła, zakładając ręce na piersi i lustrując go wzrokiem. Kamienie chrzęściły pod jej sandałami. Zerknęła na kartkę, wyciągając po nią rękę. Szybko przyswoiła treść. Groźba. - Inne stado w mieście? Grozili ci wcześniej? I jak zaznaczyli swój teren..? - tyle pytań cisnęło jej się na język.

    Twoja Lydia <3

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy